"Tajemnicze spotkanie"
Samotne drzewo
Zazdji:
Dzień był słoneczny. Spojrzałem w stronę samicy alfa, ale bałem się podejść i zapytać się czy opowiedziała by mi o tej watasze. Bałem się też, że jej partner będzie zazdrosny, dlatego nadal czekałem na odpowiedni moment
Czoti:
Spojrzałam w górę ku słońcu. Dzisiaj była wyjątkowo ładna pogoda, nawet upał. Siedziałam pod drzewem odpoczywając. Usłyszałam jakiś szmer niedaleko, więc się obejrzałam. Zobaczyłam szarą, skrzydlatą sylwetkę stojącą na polanie. Nic nie mówiłam. Chciałam sprawdzić nowego członka, więc czekałam na jego ruch.
Zazdji:
Obejrzałem się w stronę samicy. Słońce dawało taki blask na jej sylwetkę, że można było pomyśleć przez chwilę, że to anioł, ale otrząsnąłem się z myśli i zdecydowałem się w końcu do niej podejść.
Gdy zbliżyłem się do samicy alfa miałem wątpliwości czy się do niej odezwać, ale wziąłem się w garść i zacząłem nie pewnie:
-Cześć, jestem Zazdji.
Czoti:
Przyjrzałam się samcowi. Odrzekłam po chwili namysłu spokojnym tonem:
-Witaj.- powiedziałam nie ruszając się z miejsca.- Ja jestem Czoti.
Po chwili jednak wstałam i podeszłam bliżej do Zazadjiego.
Zazdji:
Przeszył mnie dreszcz, gdy samica wstała. Żeby nie pokazać, że jestem trochę poddenerwowany z lekkim uśmiechem opowiedziałem:
-Prawda, że słońce dziś nadzwyczaj mocno świeci?-po chwili kopnąłem się, jaką głupotę palnąłem, ale było już za późno. Czekałem cierpliwie na odpowiedz...
Czoti:
Spojrzałam w górę.
-Prawda.- popatrzyłam mu w oczy. Widać było, że nie jest sobą, ale nie zwracałam na to większej uwagi. Zamknęłam oczy i po chwili delikatnie się uniosłam nad ziemię. Lewitując tak spojrzałam w dół na basiora. Czekałam, jak na to zareaguje, ale wiedziałam, że go trochę zatka.
Zazdji:
Spojrzałem w górę na waderę.
Prawda zatkało mnie to trochę, ale nie było potrzeby zachwycania się tym zjawiskiem.Spuściłem łeb w duł i westchnąłem.
Widać,że dziś nie da rady porozmawiać z Czoti, bo jak dla mnie to ona na razie się popisuje. Więc znów spojrzałem w górę i odwróciłem się w stronę by odejść ...
Czoti:
...rzekłam delikatnym głosem w stronę odchodzącego Zazadjiego:
-Wiedziałam, że kiedyś wrócisz.- uśmiechnęłam się lekko i zniżyłam się do ziemi podążając w kierunku basiora. Pierw przednie, potem tylne łapy opadły na ziemię. Stałam i czekałam na jego reakcję.
Zazadji:
Odwróciłem się w stronę wadery,
Uśmiechnąłem się i rzekłem
-Ty na zawsze pozostaniesz w moim sercu.
Spuściłem łeb i wzbiłem się w powietrze.
Czoti:
Nie podążyłam za basiorem. Wiedziałam, że jeszcze kiedyś się spotkamy. Odwruciłam się i ułożyłam się pod jakimś drzewem. Resztę czasu spędziłam rozmyślając...
Zazadji:
I teraz będzie trochę dziwny ale bardzo interesujący koniec:
-O tym, ile wspaniałych dni ze mną spędziłaś.-odezwał się głos za pleców Czoti...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz