Kiedy mój dziadek zamordował mi rodziców i miał zamiar zabić mnie wzbiłam się w powietrze.
-Wracaj!- krzyknął
Obróciłam się nerwowo i leciałam, leciałam przed siebie zastawiając się czy szukać jakiejś watahy czy też nie. Rozmyślałam tak kiedy usłyszałam grzmot, wystraszyłam się. Moje skrzydła przestały machać a ja spadłam.
Leżałam pół nie przytomna na trawie, obok mnie płynął strumyk. Próbowałam się do niego poczołgać, ale moje ciało było tak połamane, iż nie mogłam się ruszać.
-Zobacz!- usłyszałam niedaleko krzyk basiora.
-Biedna, pewnie spadła podczas burzy.- powiedział drugi basior.
Nic nie mówiłam, czekałam tylko na dalszy bieg wydarzeń.
-Musimy jej pomóc i zbadać w twojej ,,jaskini"- powiedział pierwszy z nich.
Po chwili obok mnie stali dwaj samce, pierwszy był czarno-złoty, drugi zaś biało- czarny.
Ten czarno-złoty delikatnie odchylił mój łeb.
Mhhhh...- jęknęłam
-Przepraszam, przynajmniej jesteś przytomna.- powiedział i uśmiechnął się słabo. W tym czasie drugi robił coś przy moich skrzydłach.
-Jak masz na imię?- zapytał czarno-złoty wilk.
-Layla...-mruknęłam.
-Ładnie, jestem Goldie- powiedział.
-Ałłłłlć!- powiedziałam, kiedy biało-czarny wilk klepnął w moją nogę.
-Przepraszam, opatrzę cię.- powiedział łagodnie. -A przy okazji jestem Lotus Flos.- powiedział, a ja coś poczułam, poczułam coś do niego...
-Nie trzeba- powiedziałam po chwili.
-Jak to?!- krzyknęli razem Goldie i Lotus.
-Pokarzę wam, tylko musicie położyć łapy na mojej głowie.-powiedziałam bardzo spokojnym tonem. Wykonali polecenie. Poczułam kłucie, oni zapewne też.
-Już.-powiedziałam i podniosłam się całkiem zdrowa. Patrzyli na mnie zdziwieni, uśmiechnęłam się.
-Co to było, co mnie kuło?-zapytał Goldie
Lotus patrzył na mnie a ja czytałam mu w myślach:
,,Co ona zrobiła? Już jest zdrowa i to dziwne kłucie?''
-Przeniosłam nas w czasie.- powiedziałam
-Co? W czasie! A moja partnerka, co z nią?!
-Spokojnie, przeniosłam nas o 12 minut. Wyobraziłam sobie mnie zdrową w przeciągu kilkunastu minut i zrobiłam to, co chciałam.
Goldie zadawał sobie takie pytanie: ,, Co to mogło być czy mam ją zapytać czy dołączy do naszej watahy?'
-Ale... To nam nie zaszkodziło, tak?- spytał Lotus nie pewnie.
-Nie, w ogóle.- odpowiedziałam.
-To, może dołączysz do naszej watahy?- zapytał w końcu Goldie.
-Bardzo chętnie.- odpowiedziałam.
-To lećmy, muszę przedstawić Cię Czoti- powiedział Goldie i wzbił się w powietrze.
-Dobry pomysł.- przytaknął Lotus i wzleciał.
-Dobrze, prowadźcie!- powiedziałam i poleciałam za nimi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz