sobota, 30 marca 2013

Info...

...Czyli co i jak... ^^


Cóż, trzeba wreszcie skończyć te podchody i zapoznać was z ogólnymi opisami konkurencji i ogólnie całego konkursu. Zacznijmy może od krótkiego opisu, żeby w dalszym ciągu tego posta się nie pogubić:

Polega ona na tym, że na początku każdy wilk, o ile chce w niej brać udział, musi wysłać odpowiedni formularz, który upoważni go do brania udziału w konkurencjach. Jest ich trzy: "Szukanie skarbów", "Tor przeszkód" i "Wielki wyścig". Każdy ma określoną ilość dni, na napisanie posta do każdej konkurencji, po czym podlicza się punkty. Pod koniec wszystkiego oraz Wyścigu punkty wyłaniają zwycięzce. Na każdego jednak czekają nagrody...

A teraz może bardziej szczegółowo:

Chyba każdy wie, czym jest post. Otóż, każdy biorący udział w olimpiadzie wilk powinien napisać jeden taki podczas trwania poszczególnych konkurencji. Jeśli nie zmieści się w wyznaczonym czasie, może zostać zdyskwalifikowany, lecz dzień przed końcem terminu zostanie o tym powiadomiony. Prosiłabym także o przestrzeganie ortografii i używanie poprawnie znaków interpunkcyjnych, gdyż nie mam czasu wszystkiego poprawiać. No to teraz może na temat zasad pisania postów. Jak już każdy, kto przeczytał regulamin konkursu powinien wiedzieć, iż ilość uzyskanych punktów ustala MG. Np. w "Szukaniu skarbów" ważne jest,by pisać np.: "Zamierzałem/am najpierw przeszukać skraj lasu, a jak mi się uda coś znaleźć, przejdę w głąb.", a nie np.: "Szybko przeszukałem/am skraj lasu, gdzie znalazłem pożyteczne przedmioty, więc zaraz pobiegłem w głąb". Piszemy, że zamierzamy coś zrobić, a MG (w tym przypadku ja, Czikorita oraz moja psiapsiółka - ashja15, decyduje, czy nam się powiodło i ile punktów uzyskaliśmy. Należy również zwracać uwagę na statystyki wilka (HP., Sł., Pr., Sp.), gdyż pomagają one ustalić, w jakich czynnościach wilk jest lepszy i da sobie radę. Mam nadzieje, że wszystko ogarnęliście.
 Przejdźmy teraz do... opisów konkurencji:

"Szukanie skarbów"
Miejsce: Las przeznaczenia, Różowa łąka.

Dość prosta, lecz wymagająca konkurencja. Chodzi w niej o to, by spróbować odnaleźć jak najwięcej ukrytych wśród drzew i traw przedmiotów, które dają punkty. Im więcej punktów - tym większe szanse na wygraną. W czasie tej konkurencji są dwie części oraz przerwa między nimi. Oczywiście przerwa w świecie wilków. Można napisać, że "jeszcze przed południe, w pierwszym etapie starałem/am się poszukać w na łące, gdyż słońce nie grzało tak mocno. W czasie przerwy odpocząłem i napiłem się wody ze strumyka. Następnie, po przerwie, pobiegłem/am do lasu, by tak kontynuować poszukiwania." Oczywiście pomysł jest dowolny, byle by forma się zgadzała. Po zakończeniu konkurencji, wraz z końcem terminu na napisanie posta, każdy z nich jest umieszczany na stronie olimpiady, by nie było zgapiania. Oczywiście pod każdym postem MG pisze małą notatkę na jego temat i podlicza punkty. Jakieś pytania? Śmiało piszcie komentarze! ;)

"Tor przeszkód"

Miejsce: Samotne drzewo.

Już trochę trudniejsza konkurencja. Jak sama nazwa mówi, trzeba omijać w różny sposób napotkane przeszkody. Trzeba także uważać na czyhające niebezpieczeństwa ze strony małych stworzonek, często przeszkadzających w biegu. Oto przeszkody:

 Powalona kłoda. Dość duży pień, prawie 2 metry wysokości i ok. 6 szerokości. Można ją ominąć wykonując potężny skok, wdrapując się na nią lub w inny wymyślony przez was sposób. Nie można jednak jej obejść.

 Bagno. Troszeczkę trudniejsza przeszkoda. Woda ma ok. 80 cm. głębokości, a dno jest śliskie i grząskie. Należy uważać na każdy postawiony krok, jednak trudno jest się tutaj utopić.

 Pole ostów. Najtrudniejsza z trudności do pokonania. Wymaga nie lada zwinności i cierpliwości. Jeżeli jest się zwinnym, nie powinno być problemu przejść tego tylko z kilkoma kolcami w futrze.

"Wielki wyścig"


Najważniejsza z konkurencji. To ona daje wam najwięcej punktów i najbardziej decyduje o wygranej. Wygląda to tak: Piszecie, tak jak w poprzednich, tyle, że musimy zwrócić uwagę na inne czynniki, jak: inne wilki, podłoże, długość trasy, zakręty, itp. Np. "Czekałem z niecierpliwieniem na sygnał to startu. Gdy już go usłyszałem/am wystartowałem/am co sił w nogach. Starałem/am się biec po wewnętrznej, by nie zostać w tyle i stracić jak najmniej energii. Mijałem/am kolejne zakręty, a na ostatniej prostej wykorzystałem/am zapasy energii, by pobiec jak najszybciej." Czyli, liczy się taktyka. Podam wam plan toru od góry:

P.S. Sorki za niezbyt dobrą jakość... xD

Złota zasada:

NIE UŻYWAMY MOCY!

Koniec ogłoszeń parafialnych.

~Czikorita and ashja15. ^^

piątek, 29 marca 2013

I słowa przeszły w czyn...

Tutaj już się zbliża koniec miesiąca, a tu trzeba coś z tą olimpiadą zrobić! No to może na początek, żeby wszyscy byli wszystkiego świadomi, regulamin:

1. Do olimpiady może przystąpić każdy wilk, który napisał historię dołączenia do watahy.
2. Jeżeli którykolwiek z wilków złamie jakiś punkt z regulaminu, zostanie ostrzeżony.
3. Można złamać tylko raz w ciągu konkursu któryś z punktów regulaminu.
4. Pisząc posta nie można obrażać tym samym innych.
5. Każdy post powinien zawierać co najmniej 10 zdań złożonych.
6. Piszemy w liczbie pierwszej lub trzeciej liczby pojedyńczej.
7. Wszystkie posty zostaną dodane pod koniec każdej konkurencji.
8. Jeżeli któryś wilk nie napisze posta w wyznaczonym terminie zostanie zdyskwalifikowany.
9. O ilości zdobytych punktów decyduje MG (Mistrz Gry), którymi są: Czikorita oraz ashja15.
10. Prosimy stosować się do regulaminu!

Jakieś pytania? Jeżeli tak, to odpowiedzi na nie znajdziecie w jutrzejszym poście "Informacje". Mozecie również napisać komentarz.

Pozdrawiamy, Czikorita oraz ashja15. ;)

czwartek, 28 marca 2013

Od Layly

"Piękno samotności"

Byłam nad Potokiem Przyjaźni i chłeptałam wodę kiedy doszły mnie niepokojące dźwięki. 
-Kto tam?-zapytałam.
-Wybacz, jeśli cię przestraszyłam...- powiedziała Czoti i wyszła zza krzaków.
-Ufff...-westchnęłam.
-Czemu sama tak tu siedzisz?-zapytała wilczyca.
-Aaa, tak sobie.-powiedziałam.
-Yhy. Ja idę na Wilcze Wzgórze. Idziesz ze mną?-zapytała.
-Wiesz, nie... Ja idę na polowanko-wyszczerzyłam się.
-Dobra, cześć.-powiedziała i poszła. Ruszyłam na polowanie.
Kiedy zjadłam już króliczka, stwierdziłam, że czas na po południowy patrol. Wzbiłam się w powietrze, rozglądając się za zagrożeniem. Przeleciałam już nad całymi terenami watahy. Ale nic się nie działo, wylądowałam na Cichym Pustkowiu i stwierdziłam że tu spędzę resztę dnia.

poniedziałek, 25 marca 2013

Od Terry i Lotusa...


"Randka z przeznaczeniem..."
Jezioro Siedmiu Wód oraz Potok Przyjaźni


Lotus Flos:
Własnie miałem zamiar wybrać się nad przechadzkę po okolicy, gdyż jako członek watahy miałem obowiązek podtrzymywać ją przy życiu. Dziś towarzyszył mi wspaniały humor, a gdyby dodać do tego przepiękną pogodę można by rzec, iż nie ma lepszego dnia na wycieczkę.

Terra:
Była śliczna pogoda. Nienawidzę tego, wolę gdy pada, jest chłodno i ciemno. Leżałam pod drzewem nic mi cię nie chciało. Nawet powlec do jeziora. Chłodnego jeziora. Trudno. Przynajmniej wieczorem na coś zapoluję.

Lotus:
Spoglądnąłem na słoneczną łunę. Wyruszyłem. Po krótkiej chwili bylem już niedaleko jeziora. Pomimo bezchmurnego nieba i mocnych promieni słonecznych nie doskwierał mi upał. Ze wschodu wiał lekki, chłodny wiaterek owiewając moje liniejące po zimie futro. Wzbiłem się parę metrów nad ziemię. Coś przykuło mą uwagę. To ów coś było pozorną karą wilczycą wylegującą się w cieniu drzewa. Miałem zamiar wylądować i podać jej parę kropel wody, gdyż wyglądała na spragnioną.

Terra:
Leżałam tak gdy nagle usłyszałam trzepot skrzydeł. Chwilę później wylądował koło mnie biało-czarny basior. Przyjrzałam mu się uważnie, nie odzywając się. Zmierzyłam go wzrokiem od łap po czubki uszu. Przewróciłam oczami i znów zamknęłam oczy, kładąc pysk na łapach.

Lotus:
Przyglądając się uważnie waderze i przemyśliwując jej reakcje zaczął dialog:
-Witaj nieznany mi kwiecie kwitnącej róży! - uśmiechając się pewnie. Miałem nadzieje, że odpowie. W oczekiwaniu podleciałem do jeziorka ok. 10 metrów i nabierając na liść odrobinę wody podszedłem do wilczycy.

Terra:
Spojrzałam na basiora, który poleciał do jeziora. Gdy wrócił powiedziałam:
-Serio ? Kwiat kwitnącej róży ? I niby co to miało znaczyć, bo ja jakoś nie rozumiem twojego języka.

Lotus:
Przewróciłem oczami. Odrzekłem:
-Widać panienka dziś w średnim humorze. - schyliłem się i podsunąłem do wilczycy miseczkę z wodą zrobioną ze zwiniętego liścia. Schyliłem łeb na wznak szacunku i spojrzałem szczerze w oczy:
- Taka piękna wadera jak pani zasługuje na odrobinę wygody.

Terra:
Prychnęłam na miskę wody.
-Nie potrzebuje ani wody, ani twojego towarzystwa. Więc z łaski swojej idź stąd! - warknęłam.

Lotus:
Przez chwilę nie mówiłem nic. Przez tą chwilę panowała cisza i napięta atmosfera. Zerknąłem kątem oka na widocznie oburzoną wilczycę i stałem tak przez kilka sekund. Nagle w sercu poczułem jakby ukłucie, które wywołało u mnie żal. W jednej chwili próbujesz zaimponować przepięknej samotniczce, a w drugiej czujesz, jakby ta wbijała ci sztylet w łapę. W tych sekundach ciszy przed oczami przeleciały mi sceny, gdy to wpatrywałem się w oczy Salany, mej najwierniejszej towarzyszki, której pozazdrościłby każdy. Nie wiedziałem, co mam zrobić, więc odsunąłem się kawałek dalej i odwróciwszy się bokiem do wadery usiadłem schylając łeb nad taflą wody.

Terra:
Spojrzałam na basiora, który siedział pochylony nad jeziorem. "Moja taktyka nadal działa" pomyślałam. Bezszelestnie podniosłam się i weszłam na jezioro. Podeszłam do basiora, woda pod moimi łapami lekko drgała. Położyłam mu łapę na ramieniu i ... wciągnęłam na taflę wody. Zdziwiony unoszeniem się na wodzie jak na lodzie basior spojrzał na mój uśmiechnięty pyszczor.

Lotus:
Spojrzałem wilczycy w oczy. Nie wiedziałem, co powiedzieć. Popatrzyłem na drgającą pod naszymi stopami wodę i od razu wiedziałem, że to nie jet zwykła wadera. Znów spojrzałem jej w oczy i uśmiechnąłem się. Czułem, jakbym lewitował nad powierzchnią wody, co było prawdą. Zastanawiałem się, jak ma na imię wilczyca, z którą właśnie sunąłem po powierzchni jeziora. Odepchnąłem się tylnymi nogami i począłem sunąć przed wilczycą.

Terra:
Widząc co basior wyprawia nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Dogoniłam basiora i popchnęłam go w stronę brzegu, a sama straciłam równowagę. łapy rozjechały się pode mną, a ja runęłam na powierzchnię wody.

Lotus:
Wywinąłem koziołka upadając na brzeg jeziora. Otrzepałem się i wypatrywałem wzrokiem wilczycy. Usłyszałem tylko plusk i na powierzchnie wystawały tylko czubki uszu. Zaśmiałem się i wskoczyłem do wody na ratunek. Starałem się płynąć w miarę szybko.

Terra:
Spojrzałam na niego.
-Dziękuję za ratunek. Mnie również jest miło. - powiedziałam po czym wytrzepałam się z wody. Nic nie pomogło, moje futro nadal ociekało wodą.
-Nie pochwalisz się swoim imieniem ?-spytał basior.
-Wszystko w swoim czasie. Pośpiech nie sprzyja przestrzeni...

Lotus:
Rozejrzałem się i spoglądnąłem na wilczyce. Po chwili zastanowienia zawołałem:
-Masz ochotę na sushi? - Uśmiechnąłem się tajemniczo i pognałem w stronę Potoku przyjaźni. Zatrzymałem się na chwilę, by sprawdzić, czy wadera podąża za nim.

Terra:
Wolnym krokiem ruszyłam za basiorem. Trochę trwało zanim stanęłam koło niego przy potoku.
-Nie jem ryb, ani niczego co wcześniej żyło-powiedziałam patrząc w wodę.

Lotus:
Zamyśliłem się nad wodą i po chwili spytałem:
-A zdradzisz mi czym?
Również spojrzałem w wodę i wypatrywałem jakiegoś smacznego kąska. Zadając pytanie byłem ciekaw, z czego to taka urocza wilczyca pobiera energie. Prócz tego nic mi w tedy nie krążyło po głowie. Czekałem w zamyśleniu na odpowiedź.

Terra:
-Roślinami. Choć rzadko je jem-spojrzałam na basiora.
-To skąd pobierasz energię ?
-Mam swoje sposoby-zaśmiałam się i przyłożyłam łapę do tafli wody, która zadrgała. Pod moją łapą zabrały się ryby.
-Częstuj się-powiedziałam nie odrywając wzroku i łapy od wody.

Lotus:
Popatrzyłem trochę zdziwiony na ryby podpływające pod same łapy. Bez chwili namyślenia wyrzuciłem 2 z wody i spojrzałem kątem oka na wilczycę. Bylem głodny, więc nie zwlekałem i po paru minutach z płotek zostały tylko same szkieleciki.
-Dzięki. - rzekłem trochę niepewnie lecz z uśmiechem.

Terra:
Nie ma za co. Gdybyś kiedyś potrzebował pomocy przy łowieniu rym z chęcią pomogę-uśmiechnęłam się do niego. Wstałam i przeciągnęłam się-Nie wiem jak ty ale ja wracam do poprzedniego zajęcia.
-Czyli ?
-Nudzenia się i wylegiwania pod drzewem.

Lotus:
Zastanowiłem się chwilę. Przyspieszyłem kroku, by dogonić waderę.
-Czyli nie masz na dzisiaj innych planów? - spytałem z odrobiną niepewności. Nie chciałem zniechęcić wilczycy do rozmowy, ale chciałem jakoś ją podtrzymać.

Terra:
-Hm... Mam plany-uśmiechnęłam się do niego-Ale to dopiero na północ, a co ?-spytałam z podejrzeniami. Tak. Mój humor znacznie sie polepszył od czasu naszej pierwszej rozmowy.

Lotus:
-Tak...tylko pytam...- odpowiedziałem trochę niepewnie. Przyglądałem się wilczycy. Spojrzałem w górę na powoli ściemniające się niebo. Zbliżał się wieczór, chociaż słońce nadal mocno świeciło.
 -Pewnie nie zdradzisz mi szczegółów?- spytałem patrząc w sunącą pod łapami ziemię.

Terra:
Nie, nie zdradzę. Chociaż..... Dotyczą one mojego treningu równowagi. Nic interesującego. Po prostu staje sobie na jednej łapie na środku jeziora. Nic ciekawego...

Lotus:
Popatrzyłem na waderę.
-Chętnie bym takie coś zobaczył, ale... -nie dokończyłem. Nie chciałem powiedzieć czegoś źle, więc wolałem podtrzymać niepewną atmosferę.

Terra:
Uśmiechnęłam się.
-Ale co ? Jestem aż tak dziwna, że cię zawstydzam ?-spytałam i spojrzałam na niego zaciekawiona.

Lotus:
-Nie, no co ty. Po prostu... - zawahałem się.- ...bo ja... chciałem Ciebie o coś spytać...- znów opuściłem łeb i trochę się zawstydziłem. Nie byłem pewien, jak Terra odbierze jego słowa. Starałem się tego nie wykazywać, ale tak naprawdę coś do niej poczułem. Powietrze stawało się coraz chłodniejsze. Przybliżyłem skrzydła bliżej ciała, by nie tracić ciepła.

Terra:
Patrzyłam na niego zaciekawiona. Co jak co ale ja nie byłam ciekawska, ale teraz....
-No mów-ponagliłam go.

Lotus:
Dobra, trzeba wziąć się w garść.
-Już się zdążyliśmy poznać, no i chciałem spytać, czy... - zawahałem się, ale po chwili uniosłem głowę i spojrzałem waderze w oczy.-...czy dasz mi ten zaszczyt i ... umówisz się ze mną?- tak. Przez chwilę nawet nie byłem pewien, czy mówię dobrze. Zrobiło mi się trochę głupio, jednak cały czas patrzyłem wilczycy szczerze w oczy.

Terra:
-Umówić się z tobą ? W watasze jest pewna wadera, która żywi do ciebie uczucie. Nie chciałabym zakłócać rozkwitu, jakże tego pięknego i gorącego uczucia. Aczkolwiek spotkanie temu nie przeszkodzi-uśmiechnęłam sie do niego.

Lotus:
Uśmiechnąłem się w duszy.
-Mówisz, o Layli?- spytałem zaciekawiony i z małym niedowierzaniem. Nie wiedziałem, że w watasze jest ktoś, komu się podobam. Uśmiechnąłem się do wilczycy.
-Nie wiem, w jakim terminie, ale wiem już, gdzie mogło by się odbyć 'spotkanie'. - rzekłem z nutką tajemniczości.

Terra:
Zaśmiałam się.
-Tak mówię o Layli. A tego miejsca to mam się bać ?-parsknęłam śmiechem.

Lotus:
Uśmiechnąłem się jeszcze bardziej i odpowiedziałem ze śmiechem:
-Tego jeszcze nie ustaliłem...- zaśmiałem się jeszcze głośniej. -Wolisz otwarte czy zamknięte przestrzenie? - spytałem.

Terra:
Prychnęłam
-Oczywiście, że otwarte. Ten przepływ powietrza, szum wody, ćwikanie ptaków... To naturalna muzyka dla moich uszu. I nie próbuj tego zepsuć-warknęłam ze śmiechem.

Lotus:
-To miejsce jest w sam raz, dla ciebie. Jaki termin by Ci odpowiadał? - spytałem z zaciekawieniem nieustannie się uśmiechając.

Terra:
-Przestań sie tak uśmiechać, bo mięśni cie rozbolą. Nie wiem. Może..... Jutro ? Wieczorem ?

Lotus:
Popatrzyłem ze zdziwieniem na waderę. Po chwili uśmiech zmył się z mojego pyska.
-Dla mnie pasuje. - odpowiedziałem bardziej poważnie, ale nadal miałem ochotę się uśmiechać, lecz pohamowałem się od śmiechu. - Spotkajmy się jutro wieczorem w tym samym miejscu.- powiedziałem spoglądając za siebie.

Terra:
-Boisz się, że ktoś cię złapie na rozmowie z takim dziwakiem jak ja ? Okey. Jutro tutaj...

Lotus:
Popatrzyłem na nią z uśmiechem i westchnąłem.
-To... do jutra. - rzekłem wesoło patrząc na zachodzące za wzgórzem słońce.

Terra:
-Yhym... Do jutra..-mruknęłam puszczając do niego oko. Wstałam i ruszylam nad jezioro. Chciałam jeszcze poćwiczyć równowagę.

Lotus:
Patrzyłem przez chwilę na odchodzącą wilczycę.
-Ciekawe, jak ma na imie... - pomyslałem i popatrzywszy w stronę lasu pognałem na spoczynek przez kolejną jutrzenką.

niedziela, 24 marca 2013

Historia Akity...

Wieczór był chłody, dominowała cisza. Szłam spokojnie przez Ciche pustkowie w poszukiwaniu zwierzyny. Minęło kilka godzin, aż doszłam do Potoku przyjaźni, lecz głód brał swoje i nie miałam już tyle siły co na początku swojej wyprawy. Ostatkami sił przeskoczyłam na drugą stronę nie wiedząc jeszcze, że potrafię oddychać pod wodą. Nagle usłyszałam jakieś szmery. Okazało się że była to Czoti-samica alfa. Zdążyłam w ostatniej chwili przeczołgać się za drzewo, ale Czoti była szybsza i mnie zauważyła. Podeszła do mnie i spytała:
-Co ty tu robisz?
-Szukam schronienia-odparłam niepewnym głosem.
-Choć ze mną, zaprowadzę cię do watahy-powiedziała Czoti z uśmiechem na twarzy.
Wyszłam z za drzewa i razem poszłyśmy. W drodze do watahy Czoti dała mi paluszki mięsne, widziała że ledwo trzymam się na nogach. Gdy już doszłyśmy do celu poczułam, że spotkało mnie coś wspaniałego, że znowu mogę przebywać wśród swoich.

Nowy członek!

 Kross, 7 lat.

Nowa członkini!

 Akita, 3 lata.

sobota, 23 marca 2013

Historia Okamiego...

Krew i ciała. To zobaczyłem kiedy dotarłem do lasu, gdzie była moja była wataha. Żałowałem, że wtedy akurat wybrałem się na polowanie w dalekie góry. Odbiegłem od tamtego miejsca. Te obrazy na pewno będą mnie długo prześladować. Biegłem dość długo. Z miesiąc błąkałem się po lasach, łąkach i innych terenach. Dotarłem do lasu, gdzie po środku siedziała jakaś wilczyca. Chciałem się wycofać, ale mnie usłyszała.
-Co tu robisz?-zapytała.
-Szukam watahy.
-To może dołączysz do mojej?
-Z chęcią.-powiedziałem.
,,Może znowu odnajdę szczęście'' pomyślałem.

czwartek, 21 marca 2013

Od Zazadjiego i Czoti...

"Tajemnicze spotkanie"

Samotne drzewo

Zazdji:
Dzień był słoneczny. Spojrzałem w stronę samicy alfa, ale bałem się podejść i zapytać się czy opowiedziała by mi o tej watasze. Bałem się też, że jej partner będzie zazdrosny, dlatego nadal czekałem na odpowiedni moment

Czoti:
Spojrzałam w górę ku słońcu. Dzisiaj była wyjątkowo ładna pogoda, nawet upał. Siedziałam pod drzewem odpoczywając. Usłyszałam jakiś szmer niedaleko, więc się obejrzałam. Zobaczyłam szarą, skrzydlatą sylwetkę stojącą na polanie. Nic nie mówiłam. Chciałam sprawdzić nowego członka, więc czekałam na jego ruch.

Zazdji:
Obejrzałem się w stronę samicy. Słońce dawało taki blask na jej sylwetkę, że można było pomyśleć przez chwilę, że to anioł, ale otrząsnąłem się z myśli i zdecydowałem się w końcu do niej podejść.
Gdy zbliżyłem się do samicy alfa miałem wątpliwości czy się do niej odezwać, ale wziąłem się w garść i zacząłem nie pewnie:
-Cześć, jestem Zazdji.

Czoti:
Przyjrzałam się samcowi. Odrzekłam po chwili namysłu spokojnym tonem:
-Witaj.- powiedziałam nie ruszając się z miejsca.- Ja jestem Czoti.
Po chwili jednak wstałam i podeszłam bliżej do Zazadjiego.

Zazdji:
Przeszył mnie dreszcz, gdy samica wstała. Żeby nie pokazać, że jestem trochę poddenerwowany z lekkim uśmiechem opowiedziałem:
-Prawda, że słońce dziś nadzwyczaj mocno świeci?-po chwili kopnąłem się, jaką głupotę palnąłem, ale było już za późno. Czekałem cierpliwie na odpowiedz...

Czoti:
Spojrzałam w górę.
-Prawda.- popatrzyłam mu w oczy. Widać było, że nie jest sobą, ale nie zwracałam na to większej uwagi. Zamknęłam oczy i po chwili delikatnie się uniosłam nad ziemię. Lewitując tak spojrzałam w dół na basiora. Czekałam, jak na to zareaguje, ale wiedziałam, że go trochę zatka.

Zazdji:
Spojrzałem w górę na waderę.
Prawda zatkało mnie to trochę, ale nie było potrzeby zachwycania się tym zjawiskiem.Spuściłem łeb w duł i westchnąłem.
Widać,że dziś nie da rady porozmawiać z Czoti, bo jak dla mnie to ona na razie się popisuje. Więc znów spojrzałem w górę i odwróciłem się w stronę by odejść ...

Czoti:
...rzekłam delikatnym głosem w stronę odchodzącego Zazadjiego:
-Wiedziałam, że kiedyś wrócisz.- uśmiechnęłam się lekko i zniżyłam się do ziemi podążając w kierunku basiora. Pierw przednie, potem tylne łapy opadły na ziemię. Stałam i czekałam na jego reakcję.

Zazadji:
Odwróciłem się w stronę wadery,
Uśmiechnąłem się i rzekłem
-Ty na zawsze pozostaniesz w moim sercu.
Spuściłem łeb i wzbiłem się w powietrze. 

Czoti:
Nie podążyłam za basiorem. Wiedziałam, że jeszcze kiedyś się spotkamy. Odwruciłam się i ułożyłam się pod jakimś drzewem. Resztę czasu spędziłam rozmyślając...

Zazadji:
I teraz będzie trochę dziwny ale bardzo interesujący koniec:
-O tym, ile wspaniałych dni ze mną spędziłaś.-odezwał się głos za pleców Czoti...

niedziela, 17 marca 2013

Ważna informacja!

Uwaga!

Zbliża się termin rozpoczęcia olimpiady. Żeby nie było później żalów, kilka przydatnych informacji:
1. By wziąć udział w olimpiadzie, trzeba pierw napisać historie dołączenia do watahy,
2. Każdy wilk otrzyma numerek.
3. Jeżeli ktoś nie będzie stosował się do (jeszcze nie gotowego) regulaminu, może zostać zdyskwalifikowany. Dopuszczalny jest jeden błąd.

Regulamin i projekt konkursu już niebawem, jeszcze przed końcem tego miesiąca. ;)

Historia Layly

Kiedy mój dziadek zamordował mi rodziców i miał zamiar zabić mnie wzbiłam się w powietrze. 
-Wracaj!- krzyknął
Obróciłam się nerwowo i leciałam, leciałam przed siebie zastawiając się czy szukać jakiejś watahy czy też nie. Rozmyślałam tak kiedy usłyszałam grzmot, wystraszyłam się. Moje skrzydła przestały machać a ja spadłam.
Leżałam pół nie przytomna na trawie, obok mnie płynął strumyk. Próbowałam się do niego poczołgać, ale moje ciało było tak połamane, iż nie mogłam się ruszać. 
-Zobacz!- usłyszałam niedaleko krzyk basiora.
-Biedna, pewnie spadła podczas burzy.- powiedział drugi basior.
Nic nie mówiłam, czekałam tylko na dalszy bieg wydarzeń. 
-Musimy jej pomóc i zbadać w twojej ,,jaskini"- powiedział pierwszy z nich.
Po chwili obok mnie stali dwaj samce, pierwszy był czarno-złoty, drugi zaś biało- czarny.
Ten czarno-złoty delikatnie odchylił mój łeb.
Mhhhh...- jęknęłam
-Przepraszam, przynajmniej jesteś przytomna.- powiedział i uśmiechnął się słabo. W tym czasie drugi robił coś przy moich skrzydłach.
-Jak masz na imię?- zapytał czarno-złoty wilk.
-Layla...-mruknęłam.
-Ładnie, jestem Goldie- powiedział.
-Ałłłłlć!- powiedziałam, kiedy biało-czarny wilk klepnął w moją nogę.
-Przepraszam, opatrzę cię.- powiedział łagodnie. -A przy okazji jestem Lotus Flos.- powiedział, a ja coś poczułam, poczułam coś do niego...
-Nie trzeba- powiedziałam po chwili.
-Jak to?!- krzyknęli razem Goldie i Lotus.
-Pokarzę wam, tylko musicie położyć łapy na mojej głowie.-powiedziałam bardzo spokojnym tonem. Wykonali polecenie. Poczułam kłucie, oni zapewne też. 
-Już.-powiedziałam i podniosłam się całkiem zdrowa. Patrzyli na mnie zdziwieni, uśmiechnęłam się.
-Co to było, co mnie kuło?-zapytał Goldie
Lotus patrzył na mnie a ja czytałam mu w myślach: 
,,Co ona zrobiła? Już jest zdrowa i to dziwne kłucie?'' 
-Przeniosłam nas w czasie.- powiedziałam
-Co? W czasie! A moja partnerka, co z nią?!
-Spokojnie, przeniosłam nas o 12 minut. Wyobraziłam sobie mnie zdrową w przeciągu kilkunastu minut i zrobiłam to, co chciałam.
Goldie zadawał sobie takie pytanie: ,, Co to mogło być czy mam ją zapytać czy dołączy do naszej watahy?'
-Ale... To nam nie zaszkodziło, tak?- spytał Lotus nie pewnie.
-Nie, w ogóle.- odpowiedziałam.
-To, może dołączysz do naszej watahy?- zapytał w końcu Goldie.
-Bardzo chętnie.- odpowiedziałam.
-To lećmy, muszę przedstawić Cię Czoti- powiedział Goldie i wzbił się w powietrze.
-Dobry pomysł.- przytaknął Lotus i wzleciał.
-Dobrze, prowadźcie!- powiedziałam i poleciałam za nimi.

Nowa członkini...

 Layla, 6 lat.

poniedziałek, 11 marca 2013

Olimpiada...

W związku z zakończeniem się ankiety na przeważającej liczbie głosów 'odbycia się olimpiady', ta zacznie się już wkrótce, ok. 15.03.2013 r.

niedziela, 10 marca 2013

Historia Zazadjiego...


Wędrując po tym wielkim świecie postanowiłem na chwilę odpocząć i zastanowić się czy mam szukać jakiejś watahy czy też nie. Położyłem się na trawie pod wielką skałą. Nie wiedziałem, jak to się nazywało wtedy, ale po jakiś 5 minutach usłyszałem, że coś przeleciało mi nad głową, a za chwilę jeszcze raz. Z resztą miałem tego już dosyć więc wstałem i wzbiłem się w górę. Wtedy zobaczyłem basiora, zatrzymał się na mój widok i zapytał:
-Kim jesteś?
-Ja? - odpowiedziałem trochę zaskoczony pytaniem.
-Tak ty, jak masz na imię? - zapytał mnie czarno-złoty basior.
-Zazadji - opowiedziałem i z zaciekawieniem zacząłem się przyglądać wilkowi.
-A ja Goldie. Może chciałbyś dołączyć do watahy mojej i Czoti, mojej partnerki ?
Zaskoczony lekko pytaniem zastanowiłem się chwile spojrzałem na basiora.
Odpowiedziałem po chwili:
-Dobrze, dołączę do waszej watahy. 
-To świetnie, więc leć za mną!
I tak właśnie tu dotarłem przez przypadek. Mam nadzieję, że waśnie tu spotkam swoją miłość życia.

Nowy wilk!

 Zazadji, 4 lata.

piątek, 8 marca 2013

Żywioły...



Mrok:
Jeden z rodzajów czarnej magii. Dzięki tej specjalności wilk posiada wiele umiejętności związanych z mrokiem i cieniem. Wilki posiadające ten rodzaj magii są zazwyczaj nieufne i sprytne, jednak potrafią się przyjaźnić i kochać.

Światło:
Magia piękna jak i delikatna. Wilk jest zwykle optymistyczny, jak i rozumny. Emituje mądrość i przyjaźń, przez co trudno owego nie polubić. Jego umiejętności mogą być rodzaju: umysłowego jak i też elektrycznego.


Woda:
Ten rodzaj magii jest jednym z najpowszechniejszych. Wilki go posiadające są sympatyczne, choć mają chwiejny charakter. Osobnik mający tą magie może być skrzydlatym wilkiem, chociaż świetnie radzi sobie z umiejętnościami wodnymi.

Natura:
Magia wymagająca wielkiej uwagi. Wilk nie może zapomnieć, że jet to potężny dar. Osobnik posiadający ten rodzaj magii zazwyczaj jest spokojny i dobroduszny, jednak nie daje sobie dmuchać w kasze.


Powietrze:
Kolejny odmienny rodzaj żywiołu. Wilk go posiadający cechuje się ufnością i optymizmem. Jednak podobnie jak natury, łatwo się denerwuje. Jego umiejętności cechują się typem wiatru lub lataniem. Nie znaczy to, że nie posiada innych zdolności. 


Ogień:
Wreszcie, najniebezpieczniejszy z żywiołów. Posiadający go wilk cechuje się wytrwałością, ale też sprytem i inteligencją. Trudno wybić go z tropu. Jednak pokocha tylko raz, obdarzając partnera/kę wielką miłością i zaufaniem.



Wszechświat:
Najciekawsza i najpotężniejsza z magii. Wilk posiada wielką moc, której nie może źle wykorzystywać. Ma za zadanie pilnować równowagi we wszechświecie. Nie każdy może mieć ten żywioł.

wtorek, 5 marca 2013

Nowy członek!

Nathalie, 3 lata.

Sojusz!

Między Watahą Srebrnych Snów a Watahą Wolnego Serca został zawarty sojusz!

Watahę nawiedził...

Wilczy duch, dawny przywódca watahy, Delgado:



Kiedyś, za życia wyglądał tak:



Info:
Delgado - 11 przywódca watahy Srebrnych Snów. Wiele dla niej poświęcił za życia, jak i po śmierci. Zmarł w wieku 6 lat. Jego młodszy brat- Selwado, nadal żyje i po wielu miesiącach poszukiwań trafił z powrotem do watahy. Nie przejął jednak władzy. Więcej informacji w całej historii życia Trzech sióstr.