poniedziałek, 11 lutego 2013

Historia Luny...

Od Luny


Straciłam pamięć .Ostatnie co pamiętam to...to : Było późno, przechadzałam się po lesie. Nagle zobaczyłam cień wilka za sobą, powiedział on:
-Kolejny odmieniec...Skrzydlata...-Nie zdążyłam się odwrócić. Nagle poczułam przeszywający ból. Zemdlałam. Ocknęłam się na polanie. Głowa dalej bolała mnie od uderzenia. Obok mnie stały jakieś wilki. Jedna wilczyca powiedziała:
-Witaj jestem Czoti. Alfa watahy na której jesteś terenie.
-Ja...Eee. Przepraszam, nic nie wiedziałam .
-Och, no przecież teraz się ocknęłas Opatrzyliśmy ci rany.
-Dziękuje.
-Czy chcesz dołączyc do naszej watachy?
-Tak. bardzo dziękuje.
-Jak się nazywasz.
-Luna.
-Ładne imie.
-dziękuje (próbo
wałam wstać)
-Pomogę ci (odsunęłam się)
-Nie! sama sobie poradzę
-Nie bądź taka samodzielna-jestes ranna
-No niech będzie .(Czoti pomogła mi wstać). 
Teraz jestem tu Betą. Mam przyjaciół i wspaniałego partnera - Selwado.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz